Notka 2-Ocalenie

Godzina...jakaś tam w nocy, najprawdopodobniej 23:00 26.01.15

Miejsce-Ogromny drewniany letniskowy dom, za lasem, koło jeziora

. Jak tu trafiłam? Wszystko zaczeło się po szkole

. Szłam na dworzec kolejowy, słońce zachodziło naprawde szybko, a ciemność wzrastała, drzewa w parku zdawały sie przybierać strasznych ksztaltów a nocne zwierzeta tak bardzo halasowaly że poczułam sie jak w Horroże. Idoc glówną ścieżko w ciemnym parku, oświetlonzm kilkoma latarniami, dostrzegam bandę chlopakow, po ich mundurkach wnioskowałam że chodzą do szkoły koło mojej, bardziej wytrawnej i takie tam. Jednak ich uczniowie tacy nie byli, widzialam koło nich ogrom wypitych piw, stosik podeptanych papierosów i narkotyki lerzoce na lawce.

-Ćpuny.

Wyszeptałam odwracając się by przejść okroną drogą, lecz nie zdołałam zrobić jednego kroku a jeden z nich zawołal moje imie, dobrze wiedzieli kim jestem, kiedys byłam w ich szkole przewodnicząco i trochę, może, nawet bardzo ich obwiniałam.

Nie odwruciłam głowy, nawet nie miałam zamiaru się zatrzymywać, szłam pewnie przed siebie gdy nagle jeden z nich chwycił mnie za ręke i odwrucił do siebie, szarpnełam nią i wydostałam się z uścisku.

-Nie dotykaj mnie!

-Oj nie krzycz tak moja kochano przewodnicząco, tylko sie przywitać chciaełem.

Usmiechnoł się i spojrzał na moje ciało, tak mam na mysli biust i tyłek. Pokiwał innym chłopakom by przyszli, zaraz po chwili pojawiło się z jakiś pieciu, nowi? Tak sodze, przedtem bylo ich tylko trzech.

-Czego o demnie chcecie?

Warknełam i spojrzałam na pijacko usmiechających się, wyższych ode mnie chłopakow, szczerze byli dość straszni, wiekszos obcięta na krutko tak jak w wojsku, pokolczykowanych też nie brakowało, a tatuaże mieli wszysy, jak i blizny bo bójce. Jedynie Kacper którego znam od 1 klasy podstawówki , miał tak samo, bląd włosy ułożone w coś w rodzaju małego irokeza, i jak zawsze naćpane zielone oczy.

-Nic takiego przewodnicząco, poprostu chciałem ci przedstawić moich nowych kolegów.

Mowioc to pokazal kciukiem za siebie.

-Może sie do nas przylączysz?!

Krzyknoł ktoś z tyłu, od razu skapnełam się że jest totalnie pijany, obrzydliwe.

-Mam ważniejsze sprawy na głowe niż siedzenie z pojebusami i służenie im jako prostytutka.

Odpałam stanowczym i poważnym głosem. Jakiś gruby koleś z łyso głowo przecisnął się przez Kacpra i pochylił się nade mno, byłam od nich wszystkich o wiele mniejsza, tak jakbym w 1 gimnazjum staneła w rozwoju wzwrostu, jednak nie w innych partiach ciała. Ale moją niskość nadrabiałam trochę długimi nogami i małymi obcasami.

-Cos powiedziała?!!

Krzyknoł na mnie łysy i chwycił mnie za ramię gdy nagle odezwał się Kacper.

-Bogo, nie tykaj jej.

Chłopak imieniem Bogo? Popatrzył się na Kacpra i odpowiedział.

-Ale szefie ona nas nazwała Pojebusami!

-Rozwiozaniem nie jest jej bicie.

Odrzekł tym razem zły. Bogo odsunoł sie ode mnie i poszedł na sam tył grupy, chyba nie chciał mnie już widzieć. Kacper podszedł do mnie i usmiechnoł sie chytrze.

-Ale w inny sposób tak. Otwarzyłam szeroko oczy i krzykłam.

-CO!

Kacper pstryknol palcami a jego dwóch matolów chwyciło mnie za rece i zatkało usta. Spanikwałam, zaczełam sie wierdzić i kopać w ich nogi, lecz bez skutku, spojrzałam na Kacpra, ten przybliżył sie do mnie bardziej i chwycił mój podbródek.

-Zabawimy sie co?

Ugryzłam palec chłopaka który zadkał mi usta, odslonił mi je i wykrzyknełam.

-Po moim trupie!

-Haha Wolimy cie rzywą, i dlaczego jestes taka przeciwna? Przcież kochalaś się we mnie w 6 klasie.

Fakt, byłam jego dziewczyną w połowie 6 klasy, jednak szybko otrzezwiałam i z nim zerwałam. Moje usta znowu zostały zakryte, lecz nie dłonio tylko jakąś opaską, zaciśnieta tak mocno że wsunela mi się nawet za zeby. Kacper puścił moją brodę i wurzucił torbę gdzieś w bok, chwicił mnie w pasie i przybliżył do sibie, próbowałam się od niego odsunąć używająć wolnych już rąk, ale byłam za słaba. Spojrzała na niego litościwym wzrokiem z mysłą że morze sobie odpuści ale na marne, no bo przecież jak mogłam sobie coś takiego pomysleć, był 3 razy oskarżony o zgwałcenie, lecz jego bogata rodzina miała dobrego adwokata i wybełkotał się ze wszystkiego.

Siegnoł ręko pod moją koszulę, okropnie zimna i obrzydliwa ręka glaściła mi skórę na brzuchu, coraz wyżej i wyżej az w końcu siegnął do tyłu stanika, przez krótką chwile bawił się zapięciem aż w końcu je rozpioł, zasłoniłam piersi rękoma by, stanik mi nie zleciał. Obejrzałam się za siebię, pijane piąki Kacpra tylko patrzyły się z uśmiechami na twarzy. Kacper pochylił się do mojego ucha i szepnoł.

-Każdy czeka na swoją kolej, ale nie pozwole by cię dostali, przelece cie pierwszy i skrucę następne męczarnie, inaczej...zabije cię.

Moje ciało przestało poprawnie funkcjonować, jak można być tak poje**** człowiekiem! Chce mnie zgwałcić a później zabić! Nie mogę się z tym pogodzić! Nie chcę! Nie chcę! Nie chce! Cofnoł mnie odrobine i siłą ściognął ze mnie koszulkę, przy okazji zleciał mi stanik, upadłam na ziemię i skuliłam kolana, zasłoniłam sie rękoma i nogami, nie chciałam im nic pokazywac. Nie im!!!

-Przestań być taka upier*** i pogódź się z rzeczywistością.

Powiedział, smiejąc sie jednocześnie. Usiadł na mnie i odsłonił jedną rekę, przybijając jo do ziemi, mialam jeszcze drugą, zamkłam oczy czekając aż odsłoni drugą, lecz mineło dość czasu zanim ją zdioł, zerkłam czemu i zauwarzyłam ze rozbiera mi bandaż z brzucha! NIE! Nie rób tego! Ale późno, pozbył się go.

-Włohoho, widzę zę miałas z kimś ostrą bójkę.

Chwycil nadgarstek mojej jedynej wolnej reki i miał zamiar już ją podnieść gdy nagle koło nas, Bogo uderzyl w ziemię, jego oczy otwarte tak szeroko zę mogły by mu wypaść z orbity, przez otworzone usta wyjęknoł.

-Pomocy~.

Razem z Kacprem spojrzeliśmy w dól jego pleców, w kregosłupie znajdował się nóz, łał naprawde gleboko wbity. Spojrzałam na zszokowanego Kacpra, patrzał sie w prost, ja nie umiałam. Pokreciłam tylko głową i popatrzałam na przestraszone twarze pozostałych.

-No to chyba sobię długo nie pożyjesz.

Powiedział szeptem do mnie, ale patrzał się ciągle w kierunku z którego przyszłam. Szybko wstał i wyciągnął wojskowy nóż z kieszeni. Kto narmalny nosi ze sobo nóż!? Jeszcze w kieszeni? Nie lepiej miec scyzoryk? Wstałam i odaliłam sie od niego czolgajoc sie dotyłu, ale zamarłam gdy oparłam sie o czyjeś nogi, spojrzałam w góre i ujrzałam te same ogromne psychopatyczne, czerwone oczy i ten sam przerażający krwawy usmiech. Chłopak z wczorajszej nocy patrzał się na mnie spokojnym wyrokiem, możliwe że były przymrużone, nie zabardzo widziałam.

-Chłopaki nie bójcie sie, on jest tylko jeden a nas 6! Mamy większe szanse!!!

Krzyknoł do wszystkich i spojrzał na nich złym i pełnym pragnienia zemsty wzrokiem, pionki wyjeły swoje zabawki, niektórzy noże inni paralizatory, jeszcze inni policyjne pałki. Skąd oni mieli palki? Kacper spojrzał na mnie i zasmiał sie głośno.

-Laura, twoim zabujcą nie bedę ja, ale ten oto psychopata HAHAHA!!!

He? Nie zabardzo zrozumiałam do czego zmierza ale nie przestraszył mnie tym, szczeże nawet bezpiecznie się czułam przy tym psychopacie, co nie wyklucza ze powinnam sie od niego ocunąć.

Wstałam i postawiłam krok w bok lecz moja kostka w prawej nodze wydała dziwny odgłos i runełam bym na trawe gdyby chłopak nie chwycił mnie w pasie, pomugł mi usiąść, zdioł sweter i rzucił mi go. Natychmiastowo go ubrałam, był przyjemny i ciepły, czułam sie jakbym przytulała gorącego misia. Jedynie zapach krwi mi trochę przeszkadzał.

-D..dziekuje.

Powiedziałam niesmiale i podwinełam nogi do brody. Chłopak rozciągnol się i spojrzał na mnie obojętnym ale przyjemnym wzrokiem.

-Poprostu sie odwdzieczam.

Chyba sie zarumieniłam, gdy usłyszałam jego głos, meski, niski ale wyrazisty i wrecz kuszący. Spojrzałam na Kacpra i jego spułke, byli i przerażeni i zdziwieni tym że psychopata mnie jeszcze nie zadźgał.

-Nawet ja wiem ze kobietę się szanuję.

Powiedział do nich groźnym tonem, chwycił nóż i zaczoł powoli iść w ich kierunku.

-Mówi to ten który je morduje z uśmiechem na twarzy!

Krzyknoł Kacper, było widać że się go boi. Chłopak przeczesał włosy ręką i rzucił nożem w kierunku jednego ćpuna, wbijając mu go wprost w serce.

-Bo to cholernie zabawne!

Ruszył na nich, zaczeła sie wałka jeden na pięciu, chłopak naprawdę dobrze unikał ich ataków, brał ich rzeczy i wykorzystywał przeciwko nim, jeden raz, nawet nie musiał się wysilać, poprostu cofnoł się do tyłu a dwuch idiotów zabiło się nawzajem.Ostatni byl Kacper, trzymał noż w obu rękach, drżał tak samo jak ja kiedy bylłam przestraszona jego groźbami. Chłopak wurzucił w bok oderwaną glowę i ruszł w stronę Kacpra bez niczego w rękach. 

-Nie zbliżaj sie...bo cie zabije!

Krzyczał bezskutecznie, cofając się do tyłu aż w końcu dotknoł plecami drzewa, nia mając gdzie uciec, wysunął nóż przed siebię i zaczoł nim machać jak opętany, Psychopata bez problemu wykrecił mu nadgarstek i chwycił go za gardło, podnoszoc do góry, wiedziałam że jest niesamowicie silny, nawet jego wygląd to potwierdzał.

-A wiesz że teraz sobię przypomnialem że wisisz mi kasę?

-O..oddam ci ją, tylko mnie puść Wyksztusił przez zaciśnięte mocno gardło.

Chłopak zachichotał lekko i rzucił muprzerażające spojrzenie zabujcy, jego czerwone oczy wręcz przeszywaly Kacpra.

-No chyba matoła ze mnie robisz....oczywiście że popatrze jak powoli się dusisz, jest to o wielę lepsze niż patrzenie na szybką śmierć dziewczyn, one są zbyt delikatne i kruche bym się nimi nacieszył.

Mijały kolejne minuty, zaczeło mi się kręcić w glowie aż w końcu zemdlałam.

Brak komentarza 4 Marca 2015 o godz. 20:21

Notka 2-Ocalenie

/

Komentarze 0

Tego Artykułu jeszcze nikt nie skomentował

Wyświetleń: 100