Któregoś dnia zadzwoniła do mnie starsza siostra:
- Słuchaj młoda mam sprawę... zaprojektuj tatuaż dla mojej koleżanki.
A ja na to:
- Jasne nie ma sprawy (myśląc, że to żart)
Mijają 3 tygodnie i siostra wysyła mi to zdjęcie. Mój rysunek na czyimś ciele... na zawsze. 26 Maja 2014 o godz. 16:17
Komentarze