Strach
Strach właśnie zjadł mnie od środka. Przeżuł wszystkie mięśnie, przegryzając się nawet przez najtwardsze kości, niczym buchający złością ogień. Nie omieszkał skonsumować również i serca, choć pozostawił jakby dla przestrogi, jego znikome okruchy. Do duszy jeszcze nie dotarł, choć to tylko kwestia czasu… wyraźnie czułem, jak jego nos był centymetr od tego, co we mnie najistotniejsze. Badał, czy już ma do czynienia z największym tchórzem w okolicy, czy jeszcze nie. Zdecydował. Poczeka, przecież okazji do zjedzenia mnie w całości, będzie miał coraz więcej i więcej. Skoro mój świat zdaje się oparty na strachu nie ma innej opcji. Cóż, komuś takiemu jak ja, pozostaje tylko jedno… spojrzeć mu głęboko w oczy i z uśmiechem na ustach mruknąć „smacznego”.
Komentarze