Rozdział 11 Koniec zmartwień

Byłam w takim szoku, że nie byłam pewna czy znów nie zemdleje. Nagle ze zwiniętego z bólu Denzetsu uwolniła się jakaś różowo-granatowa zorza, która rozprzestrzeniła się na cały obszar królestwa. To właśnie dało efekt przewijanego filmu.

Nawet nie zauważyłam kiedy Sarabi wróciła z chłopakami.
Po chwili Risa stała przed Denzetsu i mamrotała coś po swojemu po czym wchłonęła cała zorzę z wydobywającą się z jego ciała.
W pewnym momencie było już po wszystkim, Denzetsu z ledwością zdołał podnieść się na własne nogi uciskając przy tym poważnie skaleczoną i krwawiącą rękę.
- Wy dranie, wszystko zrujnowaliście !
- Nie Denzetsu to ty wszystko zrujnowałeś.
Pixies ze spokojnym głosem uspokajał krwawiącego przestępcę.
- Co ty bredzisz Pixies ! Czy ty siebie słyszysz ? Właśnie pozbawiłeś mnie mocy dzięki której mogłem przywrócić władzę obu narodom !
- Co ja bredzę ?! Co ty bredzisz do cholery ! Chciałeś na nowo skłócić dwa rody, które od paru lat zawarły pokój i w końcu połączyły siły dzięki czemu stały się niezwyciężone! Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego co chciałeś zrobić?!
- Nic nie rozumiecie, nic a nic. Ale to już przeszłość .... Następnym razem nikt mnie nie zatrzyma NIKT!
Denzetsu rozsmarował przed sobą swoją krew w jakieś dziwne znaki po czym zaczął coś do siebie mamrotać.

Po więcej zapraszam na blogga ---> https://liswilkija.blogspot.com/

Brak komentarza 18 Maja 2020 o godz. 22:43

Rozdział 11 Koniec zmartwień

/

Komentarze 0

Tego Artykułu jeszcze nikt nie skomentował

Wyświetleń: 108