Orszak

Kap, kap, kap... Kapie krew z oczu moich. Z wyłupionych oczodołów ciepłą strugą. Czerwone łzy po twarzy płyną. Każda niesie pewną boleść. Ciernie owinięte wokół pleców Oplatają me kości i nadgarstki. Tortura ziemska niezrównana. Między miłością a nienawiścią cienka granica. Wiecznie męka ma trwać będzie. Aż po kres i Ziemii końca. Piosenka dziecinna, teraz dusi, zabija. Czasy pseudo-pokoju, epoka prawości. Gdzie wszyscy choć poglądy mając, ślepo za tłumem maszeruje. W orszaku pogardy, ludzkiej wzgardy. Na cierpienie nie wzruszona, 'Inność' potępiająca. Coraz bliżej końca...

Brak komentarza 20 Czerwca 2014 o godz. 19:13

Orszak

/

Komentarze 1

Wyświetleń: 76