Kap, kap, kap...
Kapie krew z oczu moich.
Z wyłupionych oczodołów ciepłą strugą.
Czerwone łzy po twarzy płyną.
Każda niesie pewną boleść.
Ciernie owinięte wokół pleców
Oplatają me kości i nadgarstki.
Tortura ziemska niezrównana.
Między miłością a nienawiścią cienka granica.
Wiecznie męka ma trwać będzie.
Aż po kres i Ziemii końca.
Piosenka dziecinna, teraz dusi, zabija.
Czasy pseudo-pokoju, epoka prawości.
Gdzie wszyscy choć poglądy mając,
ślepo za tłumem maszeruje.
W orszaku pogardy, ludzkiej wzgardy.
Na cierpienie nie wzruszona,
'Inność' potępiająca.
Coraz bliżej końca...
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie,
w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień
dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo
dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies, w Państwa przeglądarce internetowej. Dbamy
o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień. Twoje dane są u nas bezpieczne. Klikając
Zaakceptuj wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych, które trafiają do nas, gdy
korzystasz z naszego serwisu. Ta strona wykorzystuje pliki cookies do personalizacji reklam. Więcej w
Polityka prywatności
Komentarze